Konkurenci „Wprost” i „Do Rzeczy” krytykują rozpowszechnianie poza sprzedażą. „Wciskanie pisma czytelnikom, mydlenie oczu reklamodawcom”
Inne niż sprzedaż formy rozpowszechniania płatnego razem, stosowane w dużym stopniu przez „Wprost” i „Do Rzeczy”, nie służą pozyskiwaniu lojalnych czytelników oraz nie budują wartości tytułu zarówno na rynku reklamowym, jak i czytelniczym - oceniają przedstawiciele „Polityki”, „Newsweeka”, „W Sieci” i „Angory”, które nie korzystają z tego modelu dystrybucji.
Kiedy dwa tygodnie temu prezentowaliśmy wyniki dystrybucji tygodników opinii w marcu i całym I kwartale br., zaznaczyliśmy, że w marcu spadki sprzedaży w skali roku zanotowały „Gość Niedzielny”, „Polityka” i „Newsweek”, a sprzedaż „Wprost” zmalała poniżej 50 tys. egz. (zobacz szczegółowe dane). Po kilku dniach otrzymaliśmy pełen oburzenia list od Roberta Pstrokońskiego, dyrektora zarządzającego Platformy Mediowej Point Group (większościowego udziałowca AWR Wprost) ds. wydawnictw i dystrybucji.
Zdaniem Pstrokońskiego równie ważne co sprzedaż ogółem jest rozpowszechnianie płatne ogółem danego tytułu, a pod tym względem „Wprost” osiąga jeden z najlepszych wyników wśród tygodników opinii. - Już od blisko dwóch lat tygodnik „Wprost” nie jest skoncentrowany na podnoszeniu i tak spadającej sprzedaży egzemplarzowej, a na poszerzaniu zasięgu i osiągnięciu wyższych przychodów ze sprzedaży, które stanowią nie tylko o faktycznej sile medium, ale i kondycji prowadzonej działalności. W związku z tym, z punktu widzenia wydawcy, ale i bezpośrednio zainteresowanych klientów, istotną daną opisującą wielkość całej sprzedaży tygodnika „Wprost”, ale i innych tytułów, jest rozpowszechnianie płatne razem - stwierdził Pstrokoński (przeczytaj o tym więcej).
Faktycznie już jesienią 2012 roku inne formy rozpowszechniania płatnego „Wprost” po raz pierwszy były wyższe od sprzedaży - i ta proporcja utrzymywała się w kolejnych miesiącach, przez cały 2013 rok i w I kwartale br. W efekcie całe rozpowszechnianie płatne było ponad dwukrotnie większe niż sprzedaż.
Inne formy rozpowszechniania płatnego oznaczają głównie pakietową sprzedaż pisma - najczęściej po dużo niższej cenie (wynoszącej minimum 30 proc. ceny egzemplarzowej) - sieciom hoteli, restauracji oraz innym dużym firmom.
W sporym stopniu na inne formy rozpowszechniania stawia też tygodnik „Do Rzeczy”, którego udziałowcem odpowiadającym m.in. za dystrybucję jest PMPG. Po pierwszych dwóch miesiącach ukazywania się pisma wielkość innych form jego rozpowszechniania ustabilizowała się na poziomie 9-10 tys. egz.
Zarówno „Wprost”, jak i „Do Rzeczy” dystrybuują w ten sposób głównie wydania elektroniczne. W I kwartale br. na 69 988 egz. „Wprost” rozpowszechnionych w innych formach niż sprzedaż było 63 446 e-wydań (stanowiąc 90,6 proc.), a w przypadku „Do Rzeczy” - na 9 264 egz. było 7,5 tys. e-wydań (81 proc.).
Za to z innych form rozpowszechniania płatnego w znikomym stopniu korzystają inne tygodniki opinii. Wśród trzech czołowych tytułów - „Polityka”, „Newsweek” i „W Sieci” („Gościa Niedzielnego” nie bierzemy pod uwagę, ponieważ stosuje specyficzny, przykościelny model dystrybucji) - w I kwartale br. dystrybuowane w ten sposób były jedynie pojedyncze egzemplarze „Polityki” i „W Sieci” oraz ani jeden egzemplarz „Newsweeka”.
„Newsweek” w ostatnich latach korzystał jeszcze z innych form rozpowszechniania - w ub.r. dystrybuowanych w tym modelu było 5,4 tys. jego egz., a w 2012 roku - 17,8 tys. Dlaczego tygodnik z początkiem br. z tego zrezygnował?
- Nasza strategia biznesowa oparta jest na umacnianiu realnej sprzedaży. Jesteśmy przekonani, że lojalny czytelnik, który podejmuje świadomą decyzję zakupową, wpływa na rozwój i wzrost wartości reklamowej tytułu - tłumaczy portalowi Wirtualnemedia.pl Dariusz Zieliński, który w Ringier Axel Springer Polska zarządza marką „Newsweek Polska”. - Ograniczyliśmy współpracę w modelu B2B, a koncentrujemy się na bezpośrednim dotarciu do czytelników - dodaje.
Dystrybucja tygodników opinii w I kwartale 2014 r. (dane ZKDP) |
||||||
WIRTUALNEMEDIA.PL |
Średni nakład jednorazowy |
Sprzedaż ogółem |
Rozpowszechnianie płatne razem |
Inne płatne formy rozpowszechniania |
||
wydania drukowane |
e-wydania |
suma |
||||
Gość Niedzielny |
199 422 |
143 320 |
143 320 |
- |
- |
- |
Polityka |
173 759 |
120 964 |
120 973 |
9 |
- |
9 |
Newsweek Polska |
173 448 |
116 269 |
116 269 |
- |
- |
- |
W Sieci |
170 601 |
79 351 |
79 354 |
3 |
- |
3 |
Tygodnik Do Rzeczy |
153 132 |
66 318 |
75 582 |
1 764 |
7 500 |
9 264 |
Wprost |
122 545 |
51 401 |
121 390 |
6 542 |
63 446 |
69 988 |
Gazeta Polska |
132 832 |
45 351 |
45 891 |
354 |
186 |
540 |
Przegląd |
51 000 |
18 524 |
18 524 |
- |
|
- |
Tygodnik Powszechny |
34 154 |
16 512 |
16 919 |
407 |
- |
407 |
|
||||||
Tygodnik Angora |
490 733 |
313 345 |
313 345 |
- |
|
- |
Za to wydawcy „Polityki” i „W Sieci” w ogóle nie wierzą w inne formy rozpowszechniania płatnego niż tradycyjna sprzedaż kioskowa i prenumerata. - Zajmujemy się i zajmuje nas tylko i wyłącznie twarda sprzedaż - mówi nam wprost Piotr Zmelonek, dyrektor wydawniczy „Polityki”. - Nie widzimy żadnych korzyści w innych niż sprzedaż w formach rozpowszechniania płatnego. Nie sądzimy, żeby „Polityka” musiała uciekać się do tego typu działań. Koncentrujemy się na tej części rynku, która kieruje się jasnymi i klarownymi zasadami - dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Przybek, prezes wydającej „W Sieci” spółki Fratria. - Rozpowszechnianie płatne w formule dostaw do hoteli, restauracji, firm w przyszłości możemy traktować tylko i wyłącznie, jako jeden z elementów promocji - ocenia. - Przestrzegam przed posługiwaniem się tym parametrem jako wiarygodnym wyznacznikiem poziomów sprzedaży. Prowadziłoby to segment do niebezpiecznego zbliżenia do pism bezpłatnych, większego uzależnienia od reklamy a finalnie do obniżenia jego poziomu - stwierdza.
Michał Łubisz, dyrektor sprzedaży Support Media, brokera obsługującego m.in. „Angorę”, zauważa, że tylko sprzedaż egzemplarzowa oznacza dotarcie do unikalnych czytelników rzeczywiście zainteresowanych danym tytułem. - I tacy czytelnicy - kupujący regularnie co tydzień określone pismo - są jego największą wartością - podkreśla.
Ma to swoje przełożenie przy sprzedaży reklam. - Przy innych formach rozpowszechniania płatnego tak naprawdę reklamodawca nie wie, do jakich odbiorców trafia jego tytuł, czy sięgają po niego z własnej woli czy w ogóle trafia na rynek lub czy jest im po prostu wciskany - mówi Łubisz. Zgadza się z nim Piotr Zmelonek. - Jaka jest wartość dla marketera egzemplarza gazety, który został klientowi wciśnięty niemalże na siłę czy to w wersji drukowanej czy to w postaci e-wydania. Jaka jest wartość e-wydania, które nie zostaje pobrane? Jaki rodzaj więzi i relacji powstaje wówczas miedzy medium a jego odbiorcą? - pyta.
Ponadto rozpowszechnianie pakietowe, zazwyczaj po dużo niższej cenie od okładkowej, wersji drukowanej jest nieopłacalne. - Przy sprzedaży pakietowej upusty cenowe mogą dojść do 70 proc. Więc wpływy z takiej dystrybucji mogą nawet nie pokryć kosztów druku - mówi Michał Łubisz. - Jeśli chodzi o e-wydania, to obecnie się na nich nie zarabia. Żaden tygodnik nie byłby w stanie być rentownym, gdyby przeszedł tylko na taką formę dystrybucji - zaznacza. - Rozdawanie „Polityki” za darmo jest pozbawione logiki biznesowej i negatywnie mogłoby wpływać na wizerunek pisma, które jest dostawcą jakościowych treści - dodaje Piotr Zmelonek.
Zdaniem Zmelonka i Łubisza wydawca „Wprost” i „Do Rzeczy” tak mocno stawia na inne formy rozpowszechniania, starając się zrekompensować i częściowo przykryć malejącą sprzedaż obu tytułów.
- Jeśli sprzedaż ogółem jest na niższym poziomie, wydawca znajduje dane mające to rekompensować, np. w prezentacjach ofertowych umieszcza wyniki rozpowszechniania płatnego razem. W ten sposób stara się ratować pozycję danego tytułu na rynku reklamowym - opisuje przedstawiciel „Angory”. - Inne płatne formy rozpowszechniania od zawsze były metodą na mydlenie oczu reklamodawcom - uważa dyrektor wydawniczy „Polityki”.
Z tymi zarzutami wobec rozpowszechniania płatnego poza sprzedażą zgadza się Lucyna Koba, deputy media director domu mediowego Lowe Media. - Moim zdaniem jego konsekwencją jest niższa lojalność czytelnika (więcej pojedynczych, przypadkowych kontaktów z reklamą) - stwierdza. - Na pewno możemy też mówić o mniejszym wsparciu reklamy autorytetem tego tytułu - wielu czytelników sięga po niego nie świadomie - jak w przypadku osobistego zakupu - ale właśnie przypadkowo. Z tego powodu profil czytelnika może się również różnić od wyobrażenia reklamodawcy, który nie ma pełnej świadomości tych dwóch modeli dystrybucji - dodaje.
Koba zauważa też jednak zalety innych form rozpowszechniania płatnego. - Kontakt z reklamą np. w hotelu również może być wartościowy. Dlatego daleka jestem od oceniania negatywnie takiego sposobu dystrybucji - zaznacza.
Na drugiej podstronie pełne komentarze Piotra Zmelonka, Michała Łubisza, Tomasza Przybka i Lucyny Koby
Dołącz do dyskusji: Konkurenci „Wprost” i „Do Rzeczy” krytykują rozpowszechnianie poza sprzedażą. „Wciskanie pisma czytelnikom, mydlenie oczu reklamodawcom”