SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Tomasz Machała - Kampania na Żywo, "Wydarzenia" Polsatu

Na stronie Kampania na Żywo został wprowadzony liquid layout, który dopasowuje jej szerokość do czterech typów urządzeń. O serwisie rozmawiamy z jego twórcą Tomaszem Machałą, dziennikarzem „Wydarzeń” Polsatu.

Tomasz Wojtas: Czy startując z projektem Kampania na Żywo na żywo nie obawiał się Pan, że przyjdą dni czy nawet okresy, kiedy niewiele się będzie działo w polskiej polityce w kontekście wyborczym? Chyba katastrofa smoleńska i jej skutki polityczne zweryfikowały te obawy?

Tomasz Machała:
To nawet nie chodzi o wydarzenia smoleńskie. Po prostu Polska jest szóstą co do wielkości gospodarką i jednym z największych krajów Unii Europejskiej, z dynamiczną sceną polityczną, dlatego moim zdaniem u nas dziennikarze zajmujący się polityką zawsze będą mieli o czym mówić i pisać.

Kalendarium ostatniego półtora roku wyglądało tak: początek kampanii prezydenckiej, katastrofa smoleńska i żałoba po niej, przyśpieszona kampania prezydencka zakończona dwoma turami wyborów, kampania i wybory samorządowe. Potem był krótki okres względnego spokoju w polityce, ale zaraz znów zrobiło się gorąco w związku z przemianami Jarosława Kaczyńskiego i rozłamem w PiS-ie zakończonym powstaniem PJN. Teraz jest niby trochę spokojniej, ale już zaczyna się rozkręcać kampania przed wyborami parlamentarnymi, a na arenie międzynarodowej mamy kryzys w Grecji i plany wycofania zagranicznych wojsk z Afganistanu, gdzie służą również Polacy.

Więc ten obieg newsów politycznych nigdy się nie skończy. Jesteśmy zbyt znaczącym krajem, żeby w polityce nie działo się nic. Byłoby wręcz źle, gdyby nie było wydarzeń politycznych, o których warto pisać, opinii, które warto cytować, i spraw, o których warto dyskutować. No i przede wszystkim Polaków sprawy publiczne bardzo interesują.

W jednym z wywiadów przyznał Pan, że gdyby nie pomoc współpracowników przez pół roku przed wyborami prezydenckimi nie miałby Pan żadnego wolnego wieczoru. Ile osób udało się pozyskać do współpracy? Czym się zajmują?

Obecnie dla Kampanii na Żywo oprócz mnie pisze przede wszystkim Michał Olech z Nowego Sącza - mój najbliższy współpracownik, niesamowity 18-latek, który na rok przed maturą „stworzył” jako dziennikarz dwa ogólnopolskie newsy: nagrał film podczas oburzającego wystąpienia senatora Koguta na temat Smoleńska oraz przejechał pociągiem z delegatami PO z Nowego Sącza na konwencję do Gdańska, też dokumentując to w materiale filmowym. Ponadto codziennie pisze trzy-cztery, a nieraz pięć-sześć tekstów do serwisu. Utrzymuje kontakt z użytkownikami strony, bierze udział w dyskusjach i pomaga redaktorsko innym korespondentom Kampanii na Żywo.

Tych korespondentów mamy w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Szczecinie, Olsztynie, Lublinie i Rzeszowie. Mamy też dział zagraniczny, w którym teksty piszą Piotr Paciorek, wydawca programu „To był dzień” w Polsat News, i Andrzej Wróbel. Mam nadzieję, że kampanię w Rosji będzie dla nas relacjonował Grzegorz Kozak, były korespondent TVP pracujący obecnie w Polsacie. Zaczyna też u nas publikować pierwszy dziennikarz sportowy - Artur Kulikowski. W czasie kampanii prezydenckiej teksty pisał dla nas Konrad Piasecki - mam nadzieję, że będzie też to robił podczas kampanii parlamentarnej. A Agnieszka Mosór z „Wydarzeń” skomentowała debatę Donalda Tuska z muzykami.

Współpracownicy stanowią dla mnie oczywiście dużą pomoc, bo wcześniej jeśli sam nie napisałem tekstu, to na Kampanii na Żywo nie ukazało się nic. A teraz np. podczas długiego weekendu jestem we Włoszech i wyjeżdżając, wiedziałem, że zostawiam serwis w dobrych rękach.

Czy w ciągu półtora roku działania Kampanii na Żywo były okresy, kiedy mniej się działo w polskiej polityce, więc było mniej pracy przy serwisie?

Nie, nie było takich okresów, ponieważ żeby strona była ciekawa, codziennie musi pojawiać się na niej co najmniej pięć-sześć nowych informacji. Więc nawet jak niewiele się dzieje, trzeba dotrzeć do kilku interesujących faktów i je opisać czy też wyrazić własną opinię. Internet jest ciągłym medium także dla dziennikarza - nie jest tak, że zamyka się numer gazety czy emituje program telewizyjny i ma czas wolny do następnego dnia. A na stronie internetowej użytkownicy są o każdej porze - bo np. żyją w innych strefach czasowych albo mają niestandardowy tryb aktywności. A ponieważ zazwyczaj są zainteresowani nowymi treściami, powinni zawsze znaleźć je w serwisie.

To jak wygląda dzień powszedni reportera telewizyjnego i zarazem internetowego dziennikarza-blogera, który przeprowadza jeszcze wywiady dla prasy?

To pytanie jest mi często zadawane - jak dzielę czas między pracę dla Polsatu, Kampanii na Żywo i „Wprost”. Nie da się konkretnie określić, od której do której godziny pełnię obowiązki reportera telewizyjnego, kiedy jestem blogerem, a kiedy dziennikarzem prasowym. Moja praca to ciągłe obserwowanie - z włączonym laptopem w ręku - tego, co się dzieje, niezależnie, czy np. usłyszę coś w radiu, czy zobaczę w sejmie. Zazwyczaj na zdjęcia do „Wydarzeń” jeżdżę z operatorem i w drodze piszę na laptopie notki do serwisu. Robiąc wywiad dla „Wprost”, myślę o tym, jak „Wydarzenia” i Kampania na Żywo będą mogły wykorzystać informacje z tej rozmowy, kiedy ukaże się już w internecie i na papierze.

Więc te wszystkie aktywności przenikają się na zasadzie synergii.

Z czego jest Pan najbardziej zadowolony w związku z Kampanią na Żywo? Co najciekawszego udało się zrobić?

Tych rzeczy jest dużo. Już samo istnienie strony to dla mnie powód do zadowolenia, bo ani w Polsce, ani na świecie nie ma wielu takich serwisów będących prywatnymi projektami dziennikarzy telewizyjnych. Więc Kampania na Żywo to w pewnym sensie eksperyment, który moim zdaniem nieźle idzie.

Jestem też zadowolony z wideodebat z politykami, które udało się zorganizować na facebookowym fanpage’u Kampanii na Żywo, bo takich dyskusji w polskim internecie jeszcze nie było. Igor Janke prowadzi debaty Salonu 24 w ipli, ale swoim rozmówcom zadaje niewiele pytań od internautów. Natomiast w naszych facebookowych debatach 99 proc. pytań pochodzi od użytkowników. No i dochodzi aspekt technologiczny - we własnym zakresie stworzyliśmy odpowiednie oprogramowanie.
Chyba jako jedynemu dziennikarzowi w Polsce udało mi się zorganizować prywatne przedsiębiorstwo medialne działające na zasadach non profit. Nie płacę bowiem współpracującym ze mną korespondentom i też nic na tym nie zarabiam. Jest to jednak taka codzienna szkoła dziennikarska, bo poświęcam sporo uwagi nadsyłanym tekstom - oceniam i analizuję je z korespondentami, starając się, żeby każdego kolejnego dnia pisali coraz lepiej. Proponuję im też prowadzenie wideodebat z politykami, żeby mogli rozwijać się także w tym kierunku.
I ogólnie z tych wszystkich innowacyjnych projektów składających się na Kampanię na Żywo jestem bardzo dumny.

Jak wyglądają statystyki odwiedzialności serwisu?

Według danych Google Analytics KampanianaZywo.pl ma obecnie ok. 70 tys. unikalnych użytkowników miesięcznie, a 2-3 tys. dziennie. Więc serwis nie jest jakimś sukcesem „klikalnościowym”, ale też nie chodziło mi o jego osiągnięcie, kiedy uruchamiałem stronę. Chciałem „nauczyć się” internetu oraz dotrzeć ze swoimi newsami i opiniami do osób, które niekoniecznie oglądają „Wydarzenia”. I te cele zrealizowałem.
Oczywiście chciałbym, żeby Kampania na Żywo była dużym portalem opiniotwórczym, ale żeby o tym realny myśleć, powinienem zainwestować w serwis poważne pieniądze i zorganizować redakcję działającą w systemie dyżurowym, zatrudniając w niej redaktorów, którzy rozumieją specyfikę wiadomości w internecie. A na chwilę obecną całkowicie pochłania mnie praca przy bieżącym prowadzeniu strony oraz rozwijaniu sieci korespondentów. I nie mam czasu na pracę nad rozwojem serwisu pod względem biznesowym.

A ile Kampania na Żywo zarabia z reklam? Nie zauważyłem jakoś w serwisie kłujących w oczy banerów.

Zdecydowałem się wprowadzić w serwisie system reklamowy AdTaily, co z perspektywy czasu uznaję za niezbyt udany eksperyment. Trudno mi ocenić, na ile wina leży po mojej stronie, a na ile wynika to z faktu, że klienci AdTaily niezbyt chcą się reklamować przy treściach dotyczących polityki. Może gdybym prowadził witrynę lifestyle’ową, byłoby łatwiej o reklamy z AdTaily?
W nowej odsłonie KampanianaZywo.pl wprowadzamy system Google’a i niebawem na stronie pojawią się pochodzące z niego reklamy. Przy czym AdTaily nie znika z serwisu - nadal będą wyświetlane reklamy pochodzące z tej sieci. I będziemy obserwować, jak to wspólnie zadziała. Niestety nie mamy czasu sprawdzać tego na bieżąco, ale przychodzą momenty, kiedy analizujemy aspekt reklamowy Kampanii na Żywo i zastanawiamy się, co możemy zrobić lepiej pod tym względem.

W newsie informującym pod koniec 2009 roku o starcie Kampanii na Żywo pisaliśmy: „Witryna będzie działać do grudnia przyszłego roku, kiedy zaprzysiężony zostanie nowy prezydent” (przeczytaj cały tekst). Kiedy i dlaczego podjął Pan decyzję, że strona będzie funkcjonować również po wyborach prezydenckich?

Chyba w okolicach przyspieszonych wyborów prezydenckich zorientowałem się, że bardzo mocno wciągnąłem się w prowadzenie serwisu. Wszystko odpowiednio działało, strona świetnie „zaskoczyła”.

Miałem też bardzo dużo pozytywnych reakcji ze środowiska dziennikarskiego i politycznego. Dziennikarze i posłowie mówili mi, że strona jest fajna, że zaglądają na nią codziennie i uważają za opiniotwórczą. No i przed samymi wyborami wspólnie z Gazeta.pl zorganizowaliśmy debatę z Bronisławem Komorowskim na Facebooku i Gazeta.pl. To było dla nas bardzo ważne wydarzenie, więc zwyczajnie żal by było dwa tygodnie po wyborach prezydenckich zamykać stronę. Wtedy zdecydowaliśmy, że „jedziemy” co najmniej do wyborów parlamentarnych.

No i teraz mógłbym zadeklarować Wirtualnym Mediom to samo co przy starcie Kampanii na Żywo - że działamy tylko wyborów. Ale gdy zostaną ogłoszone wyniki głosowania na kandydatów do parlamentu, przyjdzie do formowania nowego rządu, no i znów się zacznie. I powiem sobie wtedy: „Nie no, mam dziesięciu korespondentów lokalnych, rozwijające się działy zagraniczny i sportowy, wiernych czytelników. Kurcze, szkoda to zamykać, róbmy to jeszcze jeden dzień dłużej, i jeszcze jeden, i kolejny…”. No i tak to idzie - byleby szło do przodu, bo najgorzej jest utkwić w tym samym miejscu. Na szczęście w internecie jest to niemożliwe - albo idzie się do przodu, albo czas zamknąć ten sklep.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Machała - Kampania na Żywo, "Wydarzenia" Polsatu

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl