Tąpnięcie w subskrypcjach "Washington Post" po decyzji Bezosa ws. wyborów prezydenckich
Miliarder i właściciel "Washington Post" Jeff Bezos broni swej decyzji, zgodnie z którą dziennik, mimo wcześniej przygotowanego eseju na ten temat, ostatecznie nie udzieli poparcia demokratce Kamali Harris w wyborach prezydenckich 5 listopada. Ruch twórcy Amazona wywołał w USA wielką burzę, w wyniku której najmniej 200 tys. osób zrezygnowało w związku z tym z cyfrowej prenumeraty gazety, a kilkoro dziennikarzy, w tym naczelny, odeszło z redakcji.
W piątek wydawca „Washington Post" Will Lewis powiadomił, że dziennik nie poprze żadnego kandydata na prezydenta w tegorocznym wyścigu o najwyższy urząd w Ameryce. "WP" poinformował, że decyzję taką podjął Bezos - właściciel gazety, miliarder i założyciel Amazona.
W reakcji na tę decyzję do poniedziałku w południe ponad 200 tys. osób zdecydowało się wycofać cyfrową subskrypcję „WP” – podał portal amerykańskiego nadawcy publicznego NPR, powołując się na osoby zaznajomione z finansami redakcji. Stanowi to około 8 proc. z 2,5 mln abonentów dziennika.
Decyzji sprzeciwiła się także część redakcji. 20 dziennikarzy podpisało oświadczenie, w którym ocenili, że jest to „porzucenie fundamentów redakcyjnych przekonań dziennika, który kochamy”. Z funkcji zrezygnował tez redaktor naczelny Robert Kagan.
Zobacz: "NYT": Bezprecedensowe zaangażowanie Muska w kampanię Trumpa. Pomaga X
Po decyzji Bezosa z "WP" odchodzą dziennikarze
Z "WP" odeszło też kilkoro pracowników, w tym David Hoffman, który otrzymał w 2024 r. nagrodę Pulitzera przyznawaną za wybitne osiągnięcia dziennikarskie. W liście rezygnacyjnym napisał, że USA stoi przed „bardzo realnym zagrożeniem autokracji" jeśli wybory wygra Donald Trump. "Uważam za trudne do obrony to, że straciliśmy swój głos w tym niebezpiecznym czasie” - dodał Hoffman.
Decyzja o tym, że „WP” nie poprze żadnego z kandydatów zapadła w dniu, w którym doszło do spotkania między Trumpem a kierownictwem Blue Origin, firmy z sektora przemysłu kosmicznego należącej do Bezosa. Jak pisze NPR, wzbudziło to obawy, że wydarzenia te mogą być powiązane.
W poniedziałek wieczorem Bezos na łamach „WP” opublikował komentarz w obronie swej decyzji, w którym oświadczył, że nie kierowały nim interesy biznesowe. Przyznał jednak, że moment jej ogłoszenia – na parę dni przed wyborami, gdy rozgrywka jest bardzo wyrównana - był „niefortunny”. Zastrzegł, że nie była to „intencjonalna strategia”.
„Nie pozwolę na to, aby ta gazeta traciła na znaczeniu i przyćmiły ją (…) podkasty czy media społecznościowe. (…) Teraz bardziej niż kiedykolwiek świat potrzebuje wiarygodnego i niezależnego głosu” – skwitował Bezos.
Trump podczas swojej prezydentury nazywał gazetę "The Fake News Washington Post". Określił ją jako "głównego lobbystę" Amazona. "Trump bezpośrednio oskarżył Amazon o niepłacenie wystarczających podatków i wykorzystywanie Poczty Stanów Zjednoczonych. Administracja Trumpa zablokowała również kontrakt Amazona z Pentagonem, co powszechnie uznano wówczas za chęć zemsty Trumpa na Bezosie" – podała CNN.
Dołącz do dyskusji: Tąpnięcie w subskrypcjach "Washington Post" po decyzji Bezosa ws. wyborów prezydenckich
I to ma być demokracja?