Spór katolickiego tygodnika z rządem w sprawie porwanego misjonarza
Największy włoski tygodnik katolicki "Famiglia Cristiana" zarzucił rządowi Romano Prodiego obojętność i bezczynność wobec dramatu księdza Giancarlo Bossiego, porwanego 10 czerwca na Filipinach.
Rada Ministrów odrzuciła te oskarżenia zapewniając, że cały czas zaangażowana jest w tę sprawę.
"Nie było żadnego posiedzenia rządu w sprawie księdza Giancarlo, nie zwołano żadnej tajnej narady służb" - napisano w artykule redakcyjnym, zamieszczonym w najnowszym numerze pisma. Tę - jak to określono - "totalną ciszę" magazyn przeciwstawia zainteresowaniu władz, jakie towarzyszyło innym porwaniom obywateli włoskich w Iraku i Afganistanie.
Tygodnik zarzucił także bezczynność włoskiemu Czerwonemu Krzyżowi, który w podobnych przypadkach w przeszłości angażował się w nawiązanie kontaktów w celu uwolnienia uprowadzonych.
Z pełnym smutku sarkazmem w artykule podkreślono: "Poza tym Giancarlo Bossi jest księdzem. Tę postawę można by opisać tak: Kościół powinien przyzwyczaić się do prześladowań. Kapłani zostają męczennikami, idą do raju. Po co więc mobilizować tajne służby i wydawać pieniądze, by doprowadzić do ich uwolnienia?".
Na te oskarżenia natychmiast odpowiedziała z oburzeniem kancelaria premiera Prodiego oświadczając w wydanym komunikacie, że nieustannie we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych zajmuje się sprawą porwanego księdza, podobnie jak w każdym takim przypadku, dotyczącym obywatela Włoch.
"Nie czynimy żadnych rozróżnień" - zapewnił rząd odrzucając ciężkie, jak podkreślił, "insynuacje dyskryminacji".
57-letni, pochodzący w Mediolanu ksiądz Bossi został porwany na wyspie Mindanao w południowej części Filipin prawdopodobnie przez muzułmańskich ekstremistów, gdy udawał się na mszę. Według informacji, przekazywanych przez włoskich mediów, misjonarz żyje i jest w dobrym stanie.
Dołącz do dyskusji: Spór katolickiego tygodnika z rządem w sprawie porwanego misjonarza