Jaki jest 'Tomasz Lis na żywo'?
Nowy program Tomasza Lisa dla portalu Wirtualnemedia.pl oceniają: Bogusław Chrabota, Grzegorz Kajdanowicz, Kamila Ceran, Marek Magierowski i Konrad Ciesiołkiewicz.
W pierwszym wydaniu programu "Tomasz Lisa na żywo" gośćmi byli Andrzej Wajda (łączenie z Los Angeles), Kazimierz Marcinkiewicz i Bronisław Komorowski. Podczas audycji wyemitowano także nagrany wcześniej wywiad z Jarosławem Kaczyńskim, pokazano uliczną sondę i zaprezentowano wyniki sondaży przygotowanych przez TNS OBOP. Program, który trwał około 45 minut, obejrzało 4,53 mln widzów, co zapewniło TVP 2 udziały wynoszące 30,86 proc i pozycję lidera w tym paśmie (więcej na temat o widowni). (dane AGB Nielsen Media Research).
Komentarze dla portalu Wirtualnemedia.pl
Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Polsatu
Teatr Tomasza Lisa robi się coraz większy. No i zmienił szyld, moim zdaniem - na lepszy. Dziennikarz wszedł na drogę, na którą weszli już dawno temu Kuba Wojewódzki i Szymon Majewski (może warto wspomnieć, że w świecie to już od dawna norma), firmuje swój program własnym nazwiskiem. Pewnie to uczciwsze.
Wczorajszy debiut w TVP potwierdził, że Tomasz Lis jest w dobrej formie. Wypełnia i studio, i cały czas programu swoją osobą w sposób perfekcyjny. Lis prowadzi swój show nienagannie. Jest intensywny, zajmujący, ciekawy. Podoba mi się, że (przynajmniej w programie premierowym) zrezygnował z zasady (co mnie nieodmiennie drażniło) zapraszania w tym samym momencie do studia wielu gości. Tamta reguła stawiała go w roli moderatora, program napędzał się sam (o ile się napędzał). Dziś rozmawiając tete-a-tete stawia sobie trudniejsze zadanie; jest jedynym interlokutorem, scenariusz i napięcie w programie musi opierać na własnej inwencji; to z jednej strony trudniejsze, z drugiej chroni przed pokusą łatwości i powierzchowności. Czy utrzyma ten sposób prowadzenie? Zobaczymy. Wymaga to niewątpliwie większej pracy przed programem, a i większej uwagi w czasie programu.
Wątpliwości? Mam ich kilka. Po pierwsze dobór rozmówców. Mam wrażenie, że pierwszemu programowi przyświecała zasada "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Z jednej strony chodziło o to, by zachować się fair wobec nowych mocodawców, z drugiej, by nie naruszyć monolitu wiary w niezależność dziennikarza. Czy się udało? Niech każdy wypowie się sam. Wpadką była bezsensowna i niczemu nie służąca sonda uliczna. A zgrzytem ostatecznym obecność szefa opozycji, prezesa Kaczyńskiego "z puszki". Czemu nie pojawił się w sztandarowym programie kontrolowanej przez PiS stacji "na żywo"? Pewnie chciał pokazać, że może być obecny, ale na swoich warunkach, czyli na własnym gruncie i po autoryzacji wywiadu. Niestety programowi i autorowi to nie pomogło, bo za taką logiką wychodzi cień sporej nieufności do dziennikarza.
Sprawy jeszcze dwie: pierwsza, to rzeczywista skala niezależności dziennikarza. Jej testem będzie termin obecności w studiu "na żywo", do niedawna ulubionego gościa Tomasza Lisa - Lecha Wałęsy. Czekam nie tyle na chwilę, kiedy Wałęsa pojawi się u Lisa, ale na reakcje mocodawców po tym, co powie o byłym premierze i aktualnym prezydencie. I temat drugi, publiczność. W programie premierowym nie odnalazła się w aktywnej roli niemal w ogóle; a na pewno w mniejszym stopniu, niż w "Co z tą Polską?". Wyzwanie zatem dla realizatorów programu: inwestujcie w publiczność, znajdzie jej rolę, bo inaczej szybko wszyscy uznamy, że jej zapraszanie do studia jest zwykłą finansową rozrzutnością.
Grzegorz Kajdanowicz, dziennikarz "Faktów" TVN
Dobrze, że Tomasz Lis wrócił do gry - widzowie mają jeszcze jeden program do wyboru a koledzy publicyści większą konkurencję. W programie nie było niczego odkrywczego w formie, niczego czego nie widzielibyśmy wcześniej w innych audycjach. Ale zawiedziony może czuć się tylko ten, kto uwierzył, że w telewizji publicznej przez kilka tygodni powstanie program, który będzie jakościowo lepszy od konkurencji z "Teraz My!" - innej poważnej nie ma. Program niewiele różni się od "Co z tą Polską?" - ale to wcale nie jest zarzut. Rozczuliła mnie sonda uliczna w wykonaniu Tomasza Lisa - przez chwilę było nawet śmiesznie. Najwięcej do pogadania autor będzie miał z realizatorami - jeśli po tym programie jeszcze tam w ogóle pracują.
Marek Magierowski, zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej"
Ogólne wrażenie po obejrzeniu programu
Całość
sprawiała wrażenie letniości, brakowało mi w programie Lisa sporu,
spięcia, ostrej wymiany zdań. W takim programie oczekiwałbym
starcia w cztery oczy między dwoma adwersarzami. Wiało nudą.
Realizacja, scenografia, oprawa
Sam Tomasz Lis wypadł dobrze, jest wytrawnym dziennikarzem
telewizyjnym, sprawiał wrażenie zrelaksowanego. Scenografia
banalna. Najbardziej irytowała mnie publiczność, która reagowała
aplauzem zawsze, gdy pojawiały korzystne dla PO wyniki sondaży
:-)
Sposób prowadzenia i tempo audycji
Tomasz Lis "przykrył" wszystkich gości swoim ego. Domyślam się, że
taka właśnie, gwiazdorska, jest formuła całego programu, mnie to
jednak przeszkadzało. Wolę prowadzących bardziej dyskretnych. Taki
był swego czasu Jan Pospieszalski, ale proszę zwrócić uwagę, że od
dłuższego czasu prowadzi swoje programy z większym dystansem. Poza
tym tempo było zbyt wolne. Myślę, że program zyskałby, gdyby go
skrócić o 15 minut.
Kamila Ceran, dyrektor działu informacji Radia Zet
Ogólne wrażenie po obejrzeniu programu
Początki są trudne - trochę rozczarowały mnie kłopoty techniczne i
fakt, że program był tylko częściowo na żywo. Ale to dobrze, że w
ogóle jest.
Realizacja, scenografia, oprawa
Za cicho ustawiony mikrofon do rozmów z publicznością, opóźnienia w
wyświetlaniu maili od widzów, mało atrakcyjna infografika (słupki
sondaży słabo widoczne i mało czytelne)
Sposób prowadzenia i tempo audycji
Za długa i niestety nagrana rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim - nie
fair i w stosunku do Kazimierza Marcinkiewicza, który odnosił się
do prasowych wypowiedzi byłego premiera, i do Jarosława
Kaczyńskiego, który nie miał możliwości odnieść się do wypowiedzi
Kazimierza Marcinkiewicza. W ogóle tempo dość słabe, dodatkowo
osłabione kłopotami technicznymi.
Z drugiej strony - Tomasz Lis nie przerywa swoim rozmówcom w pół słowa i wie, o czym mówi, kiedy kontruje ich wypowiedzi. Za mało wyeksponowany - choć to był newsowy hit tego programu - sondaż, że Tusk jest jako premier lepiej oceniany od Marcinkiewicza.
Konrad Ciesiołkiewicz, dyrektor departamentu PR Grupy TP, były rzecznik rządu Kazimierza Marcinkiewicza
Ogólne wrażenie po obejrzeniu programu
Dobre. Choć
spodziewałem się jeszcze czegoś więcej. Trzeba przyznać, że pasmo
jest najlepsze z możliwych, a Tomasz Lis jest prowadzącym, który
przyciąga miliony.
Realizacja, scenografia, oprawa
To bez wątpienia
najlepsza produkcja i realizacja w TVP. Scenografia intrygująca i
podobna do Polsatowej, co jest dużym plusem. Słabym punktem jest
muzyka, nad którą bym na miejscu producentów popracował.
Sposób prowadzenia i tempo audycji
Tempo jest zawsze u Tomasza Lisa dobre. Widać, że chciał być mało
agresywny, co jednak zdarzało się w Polsacie. Choć oczywiście
złośliwych pytań nie brakowało. Tomasz Lis jest kontrowersyjnym
dziennikarzem, a to jednak oni przyciągają widzów.
Jak program wypada na tle "Co z tą
Polską?"?
Jakościowo jest bardzo podobny. Inna
scenografia. Niewątpliwie jego obiektywną zaletą jest to, że
emituje go TVP, która ma większą oglądalność niż Polsat. Myślę, że
z poważnymi ocenami trzeba poczekać.
Dołącz do dyskusji: Jaki jest 'Tomasz Lis na żywo'?